cynka

Był królem tego miasta.
Z papierosem zamiast berła.
Z papierosem zamiast berła.

Był lokalnym świętym.
W szarej dymu aureoli.
W szarej dymu aureoli.

Był pupilem dziwek.
Cytowanym przez barmanów.
Cytowanym przez barmanów.

Był ulubieńcem wszystkich.
Wszyscy chcieli być mu bliscy.
Wszyscy chcieli być mu bliscy.

Znaleziono go nad ranem.
Kiedy wszyscy jeszcze spali.
Kiedy wszyscy jeszcze spali.

Napisał w krótkim liście.
Jakże nieznośna jest samotność.
Jakże nieznośna jest samotność.

Godzina za godziną niepojęcie chodzi:
był przodek, byłeś ty sam, potomek się rodzi.
Krótka rozprawa: jutro, coś dziś jest, nie będziesz,
a żeś był - nieboszczyka imienia nabędziesz
Dźwięk, cień, dym, wiatr, błysk, głos, punkt - żywot ludzki słynie
słońce więcej nie wschodzi to, które raz minie;
kołem niehamowanym lotny czas uchodzi,
z którego spadł niejeden, co na staroś godzi.
Wtenczas, kiedy ty myślisz, żeś był, nieboże;
między śmiercią, rodzeniem byt nasz ledwie może
nazwan by czwartą częścią mgnienia: wieloma była
kolebka grobem, wielom matka ich mogiła.

Daniel Naborowski

wierszyk ktory przerabialismy dzisiaj na polskim... było ich jeszcze kilka podobnych... o przemijaniu... chociaz wszystko oczywiste... to jednak takie prawdziwe...

Wiesz jak pragnąłem byś mnie pokochała
Byś swoje serce mi podarowała
Śniłem o tym cały czas
By miłość połączyła Nas

Dziś właśnie spełnił się ten sen
Że kochasz mnie teraz już wiem
Skończyły się dni pełne niepewności
Nadeszły dni cudownej miłości

Dziś szczęśliwym człowiekiem się stałem
Znalazłem to czego nigdy nie miałem
To dzięki Tobie ten sen stał się rzeczywistością
Sprawiając że życie jest teraz radością

I już nie bronisz się przed uczuciami
Te ciężkie chwile są już za nami
Teraz liczymy się tylko My
Nasze marzenia i nasze sny

szczerze... to moglby ten wierszyk miec zenski odnosnik :) ale podobac to mi sie podoba...

Czasami... siedzę i myślę.
Czasami... wiersz jakiś wymyślę.
Czasami... słońce skórę mi praży.
Czasami... Twój dotyk mi się marzy.
Czasami... czuję się jak w niebie.
Czasami... jak w piekle, gdy obok nie ma Ciebie.
Czasami... czuję ciepło Twego oddechu.
Czasami... brakuje mi mego uśmiechu.
Czasami... nie mam ochoty żyć.
Czasami... chcę z Tobą wiecznie być.
Czasami... tesknię do długich spacerów.
Czasami... błądzę samotnie bez celu.
Czasami... wolno płynie czas.
Czasami... w mojej kieszeni znajduje się as.
Czasami... ranisz mnie tylko myślami.
Czasami... doprowadzasz do łez słowami.
Czasami... przyśni mi się cos pięknego.
Czasami... spotka mnie coś okropnego.
Czasami... czasami znikam...

Leżę w łóżku i myślę o Tobie.
Czy było nam źle, czy dobrze ?
Jesteśmy od siebie tak bardzo daleko.
Odcięci wstęgą - błękitną rzeką.
Myślami czekam na każde Twoje słowo.
Lecz Ty zostałeś dla mnie ozdobą.
Ty jesteś jedyny, wspaniały
I kocham Cię bardzo mój kochany.
We śnie przyszedłeś do mnie.
Czy wiesz co to dla mnie znaczy ?
Bo ja tęsknię ogromnie.
Tak bardzo chciałabym Cię znów zobaczyć...

w samotnosci czekac... cos okropnego... czasem mi tak bardzo brakuje jego wsparcia... czasm bardziej tego... zeby po prostu był... jakos samo to ze jest... mam go blisko... daje mi w cholere... ale gdy go brak... to meka jest na ziemi... no ale... samotna sie nie czuje tak do konca... na szczescie... nadzieja jest... sa plany na przyszłosc... cele...  wiem ze mam go... chociaz daleko... to jednak on jest...  czasami nie wiem jak sobie z tesknota poradzic... nawet mi sie płakac zdarzyło z niemocy, bezsilnosci i tesknoty...